27-letni Denys K. zatrzymany w Opolu po latach ucieczki przed ukraińską sprawiedliwością

27-letni Denys K. zatrzymany w Opolu po latach ucieczki przed ukraińską sprawiedliwością

W Wydziale Poszukiwań i Identyfikacji Osób działa specjalna grupa funkcjonariuszy, których zadaniem jest odnalezienie osób uciekających przed sprawiedliwością. Właśnie takim przypadkiem okazał się 27-letni Denys K., który miał do wyjaśnienia sprawy związane z porachunkami finansowymi na Ukrainie. W wyniku tych porachunków doszło do poważnego uszczerbku na zdrowiu innego człowieka. Denys K. postanowił uciec, kiedy sprawa trafiła do organów ścigania i za nim została wystawiona czerwona nota Interpolu. Mimo częstej zmiany samochodów i adresów zamieszkania, w końcu został zatrzymany na jednej z ulic w Opolu przez funkcjonariuszy z Komendy Wojewódzkiej Policji.

Incydent, w którym uczestniczył poszukiwany Denys K., miał miejsce na terenie Ukrainy w 2018 roku. Była to sprawa finansowa – Denys K. domagał się natychmiastowego zwrotu dużej sumy pieniędzy z dużymi odsetkami od swojego dłużnika. Jako argumenty użył siły fizycznej, co skończyło się ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu dłużnika. Denys miał stawić się przed sądem, ale zdecydował uciec. W 2024 roku jednak, sprawiedliwość go dopadła.

Informację o poszukiwanym przez Interpol za przestępstwo na terenie Ukrainy Denysie K., ukraińska policja przekazała policjantom z Opola na początku 2024 roku. Mimo że adres zamieszkania Denysa K. na terenie województwa opolskiego okazał się nieaktualny, funkcjonariusze zajmujący się poszukiwaniami natrafili na nowy trop.

Deny K. okazał się być bardzo ostrożnym i przygotowanym do ucieczki. Zarejestrował na siebie kilkanaście samochodów, a jego miejsca pobytu zmieniały się między Opolszczyzną a Dolnym Śląskiem. Policjanci byli mu jednak coraz bliżej. Na początku maja ustalili, że Denys K. będzie przebywał w Opolu.

Zatrzymanie nastąpiło na jednej z ulic w Opolu. 27-letni mężczyzna był całkowicie zaskoczony interwencją policji, ale zdawał sobie sprawę z powodu ich obecności. Teraz o jego losach zadecyduje sąd i grozi mu nawet do 5 lat więzienia.